Menu

niedziela, 22 listopada 2015

Jak i dlaczego rzuciłam cukier

Tym razem chciałam napisać trochę inny post niż zwykle i tym samym zapoczątkować serię takich postów na blogu. Nie będzie w nim przepisów, jednak mam nadzieję, że znajdą się inne przydatne informacje :) jak już może zauważyliście w moich daniach nie używam cukru. Właściwie, to już w pierwszym poście o tym wspominałam. Przypomnę więc tylko, że od roku nie używam w ogóle białego/brązowego cukru we wszystkich daniach i napojach przeze mnie przygotowywanych. Powiem szczerze, że pomimo tego, że jestem miłośniczką słodkiego smaku wcale nie było mi trudno zrezygnować z cukru. Dlaczego? Zapewne dlatego, że po prostu zamieniłam go na inne substancje słodzące, które uważałam za zdrowe. Teraz uważam, że trochę wpadłam w pułapkę "zdrowego" odżywiania. Z drugiej strony tzw. rzucenie cukru wcale nie jest łatwą sprawą, gdyż większość z nas jest od niego uzależniona. Osoby nie jedzące słodyczy nadal spożywają cukier w nadmiernych ilościach nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jest to ukryty cukier, który producenci żywności dodają do swoich produktów.

Jak już wspomniałam rezygnując z białego cukru zamieniłam go na słodziwa takie jak miód, syrop klonowy, daktylowy, ksylitol, stewię i moje ulubione - owoce suszone! Było super, bo przecież zdrowo się odżywiałam a do tego smacznie :) Nie mówię, że te substancje są złe, jednak trzeba zachować umiar w ich spożywaniu. Gdy zjemy kawałek ciasta z syropem klonowym raz na jakiś czas, to nie będzie nic złego, jednak słodząc codzienną (oby jedną) kawę dwoma łyżeczkami miodu zamiast cukru tak naprawdę oszukujemy sami siebie. A tak właśnie u mnie było. O ile wcześniej mało piekłam, gdyż dbałam o linię ;) to gdy zaczęłam piec bez cukrowo czasami nie było dnia bez jakiejś, choćby małej, słodkości. Albo zamiast zjeść jeden kawałek ciasta, jadłam 3, bo to przecież takie zdrowe i bez cukru. W moim przypadku dodatkowym bodźcem do zajadania się słodyczami są różne smutki. Tak miałam zawsze, odkąd pamiętam. Coś się nie udało, to na pocieszenie jadłam czekoladę. Może na chwilę było mi lepiej, podczas jedzenia ale zaraz potem dochodziły wyrzuty sumienia, że ją zjadłam. Po czym mówiłam sobie, że przecież coś mi się należy przy tych moich smutkach i sięgałam po kolejny "smakołyk". Czy też tak macie? Ja postanowiłam z tym zawalczyć.

Dlaczego? Przede wszystkim dla zdrowia i dla mojej rodziny. Chcę być zdrowa dla nich i aby oni również byli. Wspólnie z mężem propagujemy zdrowy tryb życia i wspieramy się nawzajem. Razem przechodziliśmy przez detoks i nie wiem czy bez niego by mi się udało. Robiliśmy to z myślą o naszej córeczce, żebyśmy byli dla niej zdrowi nie tylko dziś i jutro ale również za 20 lat. Wiadomo, że rzucenie cukru tego nie gwarantuje, jednak na pewno pomoże.

Jak to zrobiliśmy? U nas trwało to rok ale potrzebowaliśmy pół roku, żeby sobie uświadomić że jesteśmy uzależnieni. Najpierw myśleliśmy, że od cukru. Więc przestaliśmy go używać w przygotowywanych przez nas potrawach. Niestety zdarzały nam się dni, gdy kupowaliśmy gotowe ciasta i sklepowe słodycze. Dodam, że nie piliśmy napojów słodzonych gazowanych ale zdarzyło nam się parę razy wypić kupne soki ale to bardzo rzadko. Jeśli chodzi o napoje, to najgorsza była słodzona kawa. Herbatę piję gorzką od 15 lat.
W każdym razie po tym pół roku przeszkadzało nam to, że nadal kupujemy słodycze. Mnie nie zawsze chciało się coś piec czy robić a ze sklepu to zawsze szybciej i można już zjeść po drodze do domu. Zaczęliśmy to ograniczać. Było ciężko, dla mnie najtrudniej było zrezygnować z lodów, tym bardziej że akurat było lato i to takie upalne... łatwo się domyślić, że się nie udało. Męczyłam się kilka dni, aż w końcu nie wytrzymywałam. Doszliśmy do wniosku, że sami nie damy sobie rady. Wtedy dowiedziałam się o Sarze Wilson i jej 8-mio tygodniowym programie rzucania cukru. Zaciekawiona tematem, trochę poczytałam i postanowiłam spróbować. Kupiłam jej książkę i bardzo pozytywnie nastawiona wyznaczyłam sobie cel. Postanowiłam jednak nie podchodzić to tego bardzo poważnie, raczej na zasadzie "a co mi szkodzi spróbować". Nie lubię konkretnych wytycznych, dokładnych jadłospisów czy terminów jedzenia, gdyż to sprawia że jeszcze bardziej chce mi się jeść inaczej. Książka "Rzucam cukier" jest jednak inna pod tym względem, dlatego też mi się spodobała.

Jeśli również podejrzewasz, że jesteś uzależniona/y od cukru lub chciałabyś/chciałbyś się sprawdzić, to polecam ten program. W kolejnych postach opiszę, jak detoks wyglądał u mnie i jak przejść przez te 8 tygodni. Dziś dodam jeszcze tylko, że było ciężko. Jednak było warto, gdyż teraz czuję się oczyszczona, zdrowsza i szczęśliwsza, bo w końcu mam pełną kontrolę nad swoim ciałem i umysłem :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz